Cezar, wydobywszy się w końcu z Caprei, błądził po Campanii do koła Rzymu, po kilkakroć, jakeśmy rzekli, zbliżał się już o kilka tysięcy kroków do Pomerium, ale orszakowi swojemu rozkazał się zawrócić i z kolei w Tusculum, w Tibur, w sąsiednich willach podmiejskich przebywał, wlokąc za sobą wszędzie Macrona i Cajusa, którzy gasnące w nim życie śledzili okiem chciwém przyszłości.
W tym czasie spłonął Cyrk blizki Aventynu, pusty za Tyberyusza, który na igrzyska dla ludu był skąpy, i część miasta na górze téj pobudowana ze świętynią[1] Swobody (Libertatis). Cezar przez jakąś próżność czy dziwactwo dobroczynne szkody wynikłe z pożaru sam zapłacić kazał i swoim kosztem odbudował tę część miasta, porządniéj i wygodniéj niż wprzódy, rozszerzając ulice, dzieląc domy placami przestronniejszemi.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – świątynią.