także z donosów, oskarżając ją o rozpustę i bezbożność względem Cezara (impietas in principem) [1].
W liście pisanym do Senatu zuchwały pretoryanin, aby skrócić procedurę i nie dopuścić uniewinnienia wyraził: że sam wybadał winnych i niewolników brał na tortury. Od Tyberyusza nie było słowa w tym przedmiocie do Senatu, ale już list Macrona stał się dostatecznym. Zamięszani w tę sprawę Domitius, Vibius i Arruntius, ludzie wysokiego rodu i wielkiéj zasługi. Dwaj piérwsi już przeczuwając prędką zmianę panowania, gdyż mimo tajemnicy otaczającéj go, słabość Tyberyusza była wiadomą a wiek późny i rozpusta kazały się domyślać prędkiego końca — nie spieszyli się ze śmiercią. Vibius powoli niby głodem się morzył, Domitius gotował do obrony układając mowę.
Senat patrzał przez szpary na to, że piérwszy żył zbyt długo, a drugi zbyt powolnie mowę gotował; doradzano zwłokę podobną i Arruntiusowi. Ale ten odpowiedział, że nie każdemu podoben[2] środki przystoją.
— Żal mi — rzekł — żem dotąd żył i wśród obelg i niebezpieczeństw życia bronił, długo nienawidzony przez Sejana, dziś przez Macrona; gdy zawsze jakiś ulubieniec panować musi, zginąć wolę, niż żyć spodlonym, choć winy w sobie nie czuję. Mo-