Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

zobojętnienia jego dla rodziny, chłód z jakim patrzał na śmierć matki i brata i tych, których zgonem się podniósł odjąć mu mogły miłość i wiarę ludu. Piérwsze więc kroki jego zmierzały ku temu, by dowieść, że się taił tylko z poszanowaniem i miłością rodziny, aby gniewu Tyberyusza nie zwrócić na siebie.
Podróż do Pandatarii i Pontii, po popioły matki i brata, przywiezienie ich uroczyste na ozdobnéj, chorągwiami obwieszonéj, galerze do Ostyi i Rzymu, nie inny cel miały — chciał się okazać pobożnym synem i bratem.
Cześć nadzwyczajna jaką pamięci i resztkom swéj rodziny wyrządził, wypłacić mu się miała przywiązaniem, które lud coraz wyraźniéj objawiał ku niemu.
Jakby na zamknięcie krwawego panowania Tyberyuszowego, ostatni akt tego posępnego dramatu jeszcze był mordem i rzezią zagrobowym jego poświęconą cieniom. W chwili gdy do Rzymu nadbiegła wieść o śmierci Tyberyusza, więzienia pełne były już na zgon skazanych, których życie tylko senatus-consultum o dziesięć dni przedłużyło.... Dziesiąty dzień przypadł właśnie w chwili śmierci cezara; wśród szału radości zapomniano o więźniach; strażnicy ani wypuścić ich, ani im życia przedłużyć nie śmieli. Zdało się im że w niepewności najbezpieczniéj będzie zamordować skazanych.