Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

musiał pójść po radę do pana, który mowy jego uważnie wysłuchał.
— Wszystko przepadnie — rzekł po namyśle — i te tysiące które na wille nabrał niegodziwy Sejana zausznik. Tak jest, wiem sam że radzić potrzeba skutecznie, ale jak? Dam wam ludzi do pomocy, oczyśćcie, budujcie, róbcie co możecie... nie szafujcie jednak groszem, bom go i tak dosyć na tém sponiewierał.
Wziął się więc Juda do pracy około téj posiadłości z całą gorliwością człowieka, który potrzebuje zajęcia aby nie uczuł bolu. Przybyli nowi niewolnicy, których musiano wybrać i kupić na Forum, płacąc po pięćset drachm i wyżéj od głowy, za ludzi już tak złamanych długą niewolą i pracą, a znękanych okrócieństwem, że ich jak narzędzi posłusznych wszędzie i jak chciano użyć było można.
Były to dzieci rodziców nieznanych, zrodzone już na ziemi Latium, które tylko krajowym mówiły językiem, a z mlekiem wyssały stanu swojego obyczaje, pokorny Myron i Silvanus, oba do roli tylko i ogrodów używani, bez żadnych wprawdzie szczególnych talentów, któreby ich wartość podnosiły, ale ramion silnych i nie starzy.
Z tymi to pomocnikami Juda rozpoczął swe dzieło...
Z pogardą Rzymian, ci przybysze nowi, nawykli już jarzmu i niepotrzebujący kajdan, co by ich do