Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

Z razu skromniejszy, przywłaszczał sobie godła pomniejsze, Herkulesa, Castora, Bacchusa, ale tych wkrótce mu nie starczyło. Postawiono mu świątynię i posąg złoty, nakazano ofiary, najrzadsze ptaki i źwierzęta zabijając u jego ołtarzów. Swetonjusz, opisując te szały, nie może im wystarczyć słowy, choć wie najmniejszy szczegół — tak były dziwne i nieskończonéj rozmaitości.
Został więc z kolei Apollinem, Merkurym, Neptunem, mając cały Olymp do wyboru, a w czasie burzy raz wyzwał Jowisza, rzuciwszy w niebo kamieniem i zawołał:
— Jowiszu bij mnie, lub ja cię zabiję [1].
Te jego gniewy z Jowiszem i braterskie pojednania nie jeden raz miały miejsce.
Nie będziemy się rozszerzali nad dziwnemi rozpusty człowieka, który nic nie szanował i nie znał w nich granic; nad upodobaniem jego w igrzyskach, koniach i woźnicach, nad ukochaniem Mnestera, i postawieniem Incitatusowi owéj stajni złoconéj i omarmurowanéj, w któréj tłumy szły go odwiedzać i kłaniać się faworytowi. Rzym milczeć musiał aby koń Cezara mógł usypiać spokojnie, i w Forum pod portykami, chodzono na palcach, szeptano pół głosem.

Szały mieniały się z okrucieństwy coraz nowe-

  1. Seneka. De Ira.