Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.

toną w wodach z krzykami boleści, a Cezar płynie wśród chóru śpiewaków, przypatrując się przedśmiertnéj walce towarzyszów, których chwytających się boków okrętu wiosłami odpędzać, spychać i zabijać każe...
Z brzegów na to igrzysko poczwarne patrzały tysiące ludzi; zbiegli się oni z dalekich stron Campanii, i poklaskiwali upojeni wielkością, potęgą swojego pana, w uściskach Pyrallis, u boku Mnestera, płynącego z głową uwieńczoną po cichych wodach posłusznego morza.