Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.

żeni, jak wyroku śmierci; a gdy tak na pół leżeli na ziemi, Cajus tymczasem przeszedł do innych sal, przeglądając ich urządzenie, rozkazując zmiany, czyniąc uwagi rozmaite nad uporządkowaniem, polecając przenosić obrazy i posągi. Alexandryjczycy tymczasem, szydząc z Żydów, prześmiewali ich, koląc szyderstwy i groźbami jakby w teatrze... Cezar chodził nie zważając na nich wcale.
Wtém nagle obrócił się do nich z twarzą surową.
— Słuchajcie — spytał — powiedźcie mi, proszę, dla czego nie jecie świniny?
Wszyscy w śmiech na to pytanie.
— Panie — odpowiedzieli Żydzi — każdy naród ma swe prawa i obyczaje; jedne rzeczy są nam wzbronione, inne drugim narodom, naprzykład Egypcyanom. Są ludy, które nie jedzą baranka.
Mają wielką słuszność — przerwał Cezar — bo mięso to niesmaczne!
I począł się śmiać z tego dowcipu, a dwór wielkim chórem za nim.
— Ale na czémże opieracie prawo obywatelstwa swego w Alexandryi? — zapytał ich wreszcie, gdyż głównie o to Żydom chodziło.
Poczęli wykładać swe prawa i dowodzić ich; gdy Cajus, jakby nie chcąc umyślnie dosłuchać ich mowy, wybiegł do innéj izby, okna kazał w niéj