bijając ciżby, lecz nigdzie nie brak wspaniałości, któremi Roma w oczach świata się chlubi.
Po za złoconemi dachy świątyń, zalegających górę Capitolińską, wznoszą się ulubione ludowi dwa cyrki wspaniałe, gmachy potężnemi objęte murami, stary Flamiński, nieco mniejszy i szczuplejszy i wielki cyrk (Circus maximus) za Juliusza Cezara skończony, którego grzbiet (spina) cały, stroją posągi, obeliski, fontanny i ołtarze.
Tu owi woźnice dwóch barw ubiegają się do mety zwycięzkiéj, a sam Cezar, gdyby mógł, towarzyszyłby im w wyścigach, bo lud co zalega siedzenia, począwszy od senatorów i rycerskich ławek, do gminu i kobiét na górze, rzęsisto sypie oklaski władnącym zręcznie końmi i wozami, i rzuca im wieńce i tysiącem dłoni bije ich sławę, a gdy przechodzą ulicami, wskazuje szczęśliwych palcami... I kocha ich może więcéj niż senatorów, co milczący siedzą w swéj Curyi, czytując listy Cezara, głowę przed wszystkiemi jego uchylając dziwactwy.
Oprócz tych Cyrków, w których csęsto [1] za Caliguli Claudyusza bawiły tysiące ciekawych igrzyska kosztowne, są inne jeszcze, dalsze nieco; przystępny tylko dla wybranych Watykański Cyrk Cezara, w którym on sam powozi i zwycięża laurami ukoronowany, i cyrk Flory, przy Alta Semita, gdzie corocznie odbywają się igrzyska na cześć nierzą-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – często.