chlebcy i towarzysze zabaw sromotnych, codzień go silniéj opanowują... Agrypina upada.
Seneka filozof, pomaga miłostkom Cezara, podstawując dla pozoru Serenusa, krewnego swego, aby matka nie miała powodu czynić synowi wyrzutów...
Mieliśmy Cezarami retorów, jak Tyberyusz, krwawych rozpustników, jak Caligula, jak Claudyusz pijaków i obżartuchów, ale wszyscy oni choć usta otworzyć umieli w Senacie, choć słowo wyrzec poważne — ten tylko śpiewać umie. Najmilszą jego zabawą ten śpiew, dla którego poświęca najważniejsze sprawy, aby zań oklask gminu pozyskać — aktorstwo na scenie, w cyrku ubieganie się o palmy z woźnicami. W Rzymie znów o niczém nie słychać tylko o igrzyskach [1]; grzy[2] w cyrku, zapasy młodzieży swawolne, boje gladyatorów, wozy wielbłądami zaprzęgane; w teatrze komedye w których młody pan występuje, nocne w cyrkach biesiady... oto jego ulubione zajęcia. Nie ma chwili dla Senatu, a dnie całe spędza z Akteą, z Othonem i Senecionem, ze zgrają wyzwoleńców i dziewcząt rozpustnych po nocach przebiega ulice Rzymu, w podłéj odzieży, szukając rozrywki.
Ale dość tego — przerwał starzec — nie chcę cię więcéj przestraszać i smucić.