Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

Łatwo ztąd wnieść jaki zgiełk i wrzawa panowały ciągle w tém miejscu.
Seneka zostawił nam w swych listach wyborny obrazek, czém było sąsiedztwo thermów w Rzymie i nic lepiéj nie odmaluje nadeń tego hałaśliwego zbiorowiska ludzi. [1]
— »Najrozmaitsze, pisze on, uskarżając się przed przyjacielem — otaczają mnie hałasy. Mieszkam nad samą łaźnią. Wystaw sobie najróżniejszych rodzajów głosy jakie tylko razić mogą ucho; siłacze się pasują i miotają rękami obciążonemi ołowiem; ci stękają lub stękających udają po zadanych razach, słyszę ich jęki, ile razy wstrzymany oddech wybucha, ilekroć sapną lub ciężko wzdychają; z kolei przyjdzie namaszczający jakiegoś plebejusza, radego téj rozkoszy — członki mu wyciąga, słyszę klask dłoni uderzającéj o ramiona, to na płask to wierzchem ręki, co łatwo mi rozeznać po uderzeniu. Gdy nadejdą grający w piłkę a poczną liczyć rzuty, to już koniec.

»Dodaj do tego kłótników i złapanego złodzieja, śpiewaka który się w łaźni głosem swoim zabawia, i tych co w wodę sadzawki skaczą z wysoka z pluskiem niezmiernym... Oprócz tych wszystkich, których głosy, że nie powiem inaczéj, są donośne bardzo — pomyśl jeszcze o epilatorze, który

  1. Seneka. Epistolae. 57.