Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

myśl z kolei; każde słowo Chrystusa przypominał sobie, ze drżeniem dotykając rozdartego dla świata ciała jego i krwi dlań przelanéj.
Lud strasznéj obiacie przytomny, uczucie to podzielał, msza dlań była żywą historyą męki i odkupienia, każda jéj chwila wspomnieniem, całe te dzieje nauką nowéj prawdy, miłości, poświęcenia...
Jednocząc się potém w ciało spólne synów Bożych, wierni przyjęli wszyscy razem ów chleb żywota... który ich połączył i zbratał. A gdy ostatnie słowa apostolskiéj modlitwy oznajmiły koniec obrzędu, Pudens przypadł troskliwy do mistrza i razem z innemi wprowadził go do caenaculum, gdzie stoły przygotowano do skromnego posiłku...
A była to biesiada ubogich pielgrzymów, nie konsularnych mężów ówczesnych, do których rodem i dostojeństwem Pudens należał, i siedli do niéj na łożach prostych wszyscy, okrążając Apostoła, wedle wieku, bez różnicy stanów i pochodzenia; Nazarejczycy, Rzymianie, niewolnicy, żebracy, wszystko co uwierzyło w Chrystusa i nosiło jego znamię.
Trochę ryb, owoców, chleb i wino zmieszane z wodą, stanowiły całe przyjęcie, bo umartwienie ciała od najpiérwszych czasów było zasadą, na któréj nowy rozwinąć się miał obyczaj i życie. Świat pogan szalał dogadzając fantazyom cielesnym, chrześcijanie usiłowali je zwyciężyć.
Do stołu tego zasiedli wraz z uczniami i nowo-