Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Każdą z tych familij wiódł naczelnik najgłośniéj walką wsławiony, a na czele Mirmillonów postępował Spiculus, znany ulubieniec Nerona, zbogacony jego łaską, wysoko podnosząc głowę straszliwą wyrazem rozbestwienia.
Za gladyatorami cisnęła się gromada młodzieży i chłopiąt, wedle wieku poustawianych, w sukniach fioletowych, w pasach złocistych, z wieńcami i włóczniami w ręku. Starsi z nich tylko błyszczące hełmy mieli na głowie.
Po nich szła muzyka, grająca na fletach, trąbach i tympanach, w któréj takt skacząc biegł tłum ludzi poprzebieranych za Sylenów i Satyrów, okryty skórami dzikich źwierząt, z długiemi splotami kwiatów w ręku, wśród tańca to je po nad głowy podrzucając, to zniżając do stóp obszytych szerścią koźlą. Ten chór Sylenów, jakby oszalały wśród poważnego pochodu, sam jeden zdawał się naprzód czuć w sobie zapał, który miał wkrótce owładnąć tysiące.
Długi szereg kapłanów otwierali naprzód Camilli, chłopcy posługacze ołtarzów, w krótkich szatach, z namaszczonemi włosy, które przytrzymywały przepaski czerwone i białe, z narzuconemi na ramiona szarfami lekkiemi. Niektórzy z nich nieśli naczynia ofiarne.
Po nich następowali Aruspices i Augurowie w sukniach krótkich, spiętych na ramieniu, w płaszczach