trwożliwość, obawa i chłód w którym się wychowały.
Bodaj to te które z młodu do rozkoszy ułożono...
Cezar użył wyrazu którego tu powtórzyć nieśmiemy.
— A! a! uśmiechnął się Seneca — boć to nie rzecz matron kochać i pieścić; któż dawniéj słyszał o takich jak dziś obyczajach? Univira twarzy światu nie pokazywała i zaprawdę lepiéj to było, bo mąż ma dla siebie cały świat otwarty i może czynić co chce, a łoże Rzymianina, kolebka przyszłych pokoleń, czystemi być powinny!
Rozśmiał się w głos Doriforus.
— Lucyuszu — rzekł — a owa... do któréj ty uczęszczasz?
— Ja? — spytał filozof nieco zarumieniony.
— Myślisz że już nic nie wiemy — ozwał się Anicetus — ho! ho! nie badaj nas, bo ci powiemy więcéj niż potrzeba.
Seneca zwrócił rozmowę, śmiano się tylko po cichu.
Ktoś rzekł potém, że igrzyska musiały wiele kosztować: Lucyusz powstał gwałtownie przeciwko zbytkowi i przepychom.
— Znikła dawna obyczajów prostota! — zawołał.
— A do czego się ona zdała? — szydząc przerwał Doriforus.
— Ludzie we zbytku miękną.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/154
Ta strona została uwierzytelniona.