A gdy przyszło próg przestąpić i drzwi gospody pominąć, Anija obejrzała się ze łzą w oku...
Stary Leno liczył cóś na palcach po cichu i sprzeczał się o bransolety, które miała na rękach, o phalerę którą miała na szyi, choć to były dary starego Chariclesa i Diomeda... ale niewolnik nic nie posiadał, a Egypcyanin i na te błyskotki był łakomy rachując co mu przynieść mogą.
I odarł niewolnicę, która mu pod nogi z pogardą łańcuch i naramienniki rzuciła.
Pudens już śpieszył wynijść jakby go powietrze tego sprośnego miejsca dusiło... za nim zbierali się podróżni, a Anija, poprzedzając ich, wyszła piérwsza, okrywając się szatą aby nie była poznaną.
Gdy weszli na Appijską drogę, a posłuszna niewolnica w ślad za swym nowym stąpała panem, Pudens odwrócił się ku niéj, z uśmiechem łagodnym wyrzekając poświęcone wyzwolenia słowa:
— Surgant liberi... niech wstaną wolni!
— Nie potrzeba nam ani praetora, ani laski, — dodał [1] — w imie tego Boga, którego wezwałaś pomocy, jesteś wolna!
— Wolna! — zakrzyknęła składając ręce niewolnica — a! być że to może? wolna? Ale cóż począć mam z sobą? gdzie podziać? jak od zguby uchro-
- ↑ Zwykły obrzęd wyzwolenia.