Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

ani liczne a ubogie schronienia nawróconych, objąć ich w sobie nie mogły. Jeden ołtarz drewniany rozrósł się i rozmnożył w seciny.
Nie ukrywali się jeszcze bardzo z wiarą swoją, gdyż Rzym dosyć był pobłażający dla obcych bogów i z razu patrzał na to obojętnie; ale gdy zaczęto z rozkazu Apostołów wywracać posągi i burzyć ołtarze stare, jako znamiona fałszu; gdy w wielu domach znikły Lary i oznaki bałwochwalstwa, musiano nieco się taić, aby zawcześnie nie dać powodu do prześladowania i zemsty. Wszyscy, którym surowość nauki nowéj była ciężką, powstali na nią, jako na godną najwyższéj kary zbrodnię, jako na przesąd, jako na zdradę Cezara i kraju.
Chodziły rozsiane wieści o najdziwaczniejszych chrześcijan ofiarach, o ich rozpuście, o krwi używanéj do obrzędów, o nocnych ucztach i zabijaniu dzieci.
Nie wybuchło jednak dotąd prześladowanie i w pokoju, choć w trwodze tajemnéj i przeczuciach, gminy chrześcijan mnożyły się codzień nowemi neofitami i katechumenami.