Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

głuche tylko chodziły wieści, Cezar już się niepokoił niemi, bo sam cudów czynić nie umiał. Pomimo kilku za Tyberyusza już wydanych wyroków wygnania, powtórzonych późniéj, na astrologów chaldejskich, wieszczbiarzy i wróżbitow[1], pełno ich było w Rzymie; arkady wielkiego Cyrku, sklepiki ciemne Suburry, portyki niedalekie Forum nawet, ukrywały w sobie tych ludzi, pod pozorem handlu jakiegoś nadużywających łatwowierności słabych i żywiących się prócz tego nie jednym skrytym a haniebnym zarobkiem.
Neron zapragnął chrześcianina zobaczyć, a posługacze jego rozbiegli się by mu go wyszukać.
Dziwnym trafem a raczéj wolą opatrzną, Doriforus, który był posłany na zwiady po cudotwórcę, dopytując się o czarnoksiężników chrześciańskich, trafił na nieprzyjaciela chrześcian, ale samego mieniącego się fałszywie tém imieniem, świeżo do Rzymu przybyłego, Symona Maga.
Człowiek ten, zjawisko ciekawe u świtu chrześciaństwa, był raczéj wcielonym duchem ciemności, stającym do walki z prawdą....
Niedawno przybyły do Rzymu, stał Magus gospodą u Alexandryjczyka Hermolausa, który utrzymywał dom dla podróżnych i różnemi podejrzanemi trudnił się frymarki.

Symon ów, rodem z Samaryi, nie od dziś był chrześcianom znany; w piérwszych bowiem latach

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wróżbitów.