okrycia do koła całéj postaci począł się wydobywać jakby obłok, jak mgła biała, coraz gęstsza, coraz silniejsza... i otoczyła Symona, osłoniła, objęła, przed oczyma Cezara...
Neron cofnął się zdziwiony....
Po chwili milczenia, w któréj zdumienie odmalowało się w twarzy Nerona, zjawisko to ustępować poczęło jak przyszło stopniowo, i Symon ukazał się z téj mgły gęstéj, ale jakby odmłodzony i świetniejszy. Biała chmura, którą się był okrył, rozwiała się i znikła w powietrzu roztopiona.... Neron bojaźliwie nań poglądał, Sporus zbladły krył się za niego, Doriforus za zasłonę się wsunął cały drżący i przelękniony.
— Dość — rzekł Cezar — widzę żeś silny — powiedz mi kto jest ta kobieta, która ci towarzyszy i o któréj piękności mówią wszędzie?
Symon przywiózł był z sobą do Rzymu dziwnéj piękności niewolnicę tyryjską, o któréj losach i przemianach jak o swoich metamorfozach opowiadał...
W istocie, było to dziewczę zepsute, któréj wdzięk przywabiał mu uczniów, a tajemniczość nęciła... Zalotnica umiała dobrze z piękności swéj i nauki mistrza, który ją na pythyę i prorokinię układał, korzystać.
Na zapytanie Cezara zmięszał się widocznie czarownik.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.