Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

walczyli o kawałek chleba na zwaliskach i gruzie — z drugiéj, garść chrześcijan dobijała się aby podzielić z biédnemi od ust odjętym pokarmem...
Słudzy Pudensa, dzieci, niewiasty pobożne, szli od rana na spalone i jęczącemi zasłane części miasta, niosąc żywność, owoce, wino w amforach, grosz jaki mieli; do wieczora dzieląc te dary między ubogich, i dziwując się, jak Bóg w ich dłoniach pobożnych rozmnażał cudownie lada okruszynę.
Ta dobroczynność wszakże nawet przez nieprzyjaciół chrześcijan na złe tłómaczoną być mogła; mówiono, nie pojmując jéj, że przelękli chcieli nią okupić zbrodnię swoją i utaić przed światem. Tak wszystko, cnota ich nawet, przeciwko nim się obracała.