Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.

otworem drugim takimże z niém połączone, było nocą i śmiercią.
Ze środka wschodów Gemonii, wejście było na przyciemnioną izbicę, w któréj straże i siepacze słuchały obojętnie jęków zamkniętych w ciemnicy więźniów. Za drzwiami żelaznemi, w téj komnacie, około dwóch stóp szeroki otwór stanowił wnijście do Mamertyńskiéj pieczary; lecz niczém jeszcze była owa górna z olbrzymich głazów wzniesiona stara izba, okopcona i czarna, obok Tulliańskiéj. W niéj ostatek życia nie dawno przejęczał Sejan łysy... ztąd tylko słychać było brzęk łańcuchów, konających jęki, złowrogie miotania się występnych i straszliwe rozpaczy wołania.
Żołdacy przywlekli naprzód Piotra na wschody owe, których nikt nie przeszedł bezkarnie... i doprowadziwszy do izby siepaczy, oddali w ręce Procesowi Martynianowi, dwóm stróżom więzienia, które od dawna nigdy pustką nie stało, nakazując im od Tigellina, aby Piotra w Tulliańskie zamknęli ciemnie, jako przekonanego o chrześcijaństwo i zdradę.
Więcéj naówczas nie było potrzeba nad takie spotkanie uliczne, nad rzuconą potwarz i obwinienie, aby życie postradać, lub gnić na dnie wilgotnéj pieczary.
Gdy wiedziono Piotra przez Forum, mało kto się tam znajdował, jednakże Bóg chciał by przecho-