Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.



XVII.

Epilog.

Dziejów tych pierwocin chrześcijańskiéj wiary nie będziemy dłużéj malować, pióro i pędzel nie wystarczyłyby zadaniu; jedno słowo i rys najprostszy nad najwyszukańsze obrazy silniéj tu mówią, gdzie wszystko jest cudem. Wiara nowa rozkwita w latach następnych męczeństwy, krzewi się i rozplenia prześladowaniem samém, aż wreszcie potęga cielesna, siły państwa całego, które zwyciężyło narody i podbijało kraje, w walce olbrzymiéj, długiéj i upartéj, ustępują przed mocą ofiary i niewidzialném działaniem ducha.
Zwyciężają zwyciężeni, krzyż dźwiga się nad rozpadającém Państwem Rzymskiém.
My skończmy ten szereg obrazów rozpierzchłych, ostatnią sceną śmierci okrutnika, którego imie pozostało w dziejach najwyższym typem obłąkania i szału, jaki wyuzdana władza i rozpasane namiętności wyrodzić mogą.