Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

Stanęło na tém, że kobiéty poprzebierane za amazonki, towarzyszyć mu miały w wyprawie.
Cezar chciał iść, stanąć przed zbuntowanemi i z rozczuleniem i łzami przemówić do nich, nie wątpił o wrażeniu jakie uczyni wymową, że rzucić mu się do nóg muszą, zwyciężeni jego retoryką i wdziękiem przygotowanego słowa...
— Nazajutrz sam im zanucę hymn zwycięstwa! — dodawał.
Tymczasem nałożono nowe podatki na koszta wojny i wyprawy, pobierając je tylko monetą złotą i nową, co lud i wszystkie stany do rozpaczy przywiodło.
Głód przytém dawał się czuć w Rzymie, oczekiwano okrętów z Egyptu, a gdy lud na brzegach tłumnie zgromadzony, ujrzał przybywające nawy i rzuciwszy się na nie, znalazł w nich tylko piasek Nilowy na wysypanie areny w cyrku — powstały krzyki i wołania o zemstę okrutne i miasto całe zawrzało długo tajoną nienawiścią.
W tejże chwili nadbiegł goniec z wieścią o Galbie i Glii. Neron osłupiał, zachwiał się i jakby uderzony piorunem, długo nie mogąc słowa wyrzec — pozostał odrętwiony. Nareszcie rzucił się, rozdarł szaty i zawołał:
— Zgubiony jestem!
Ale wkrótce jakiś słuch nowy go orzeźwił, Cezar odżył i począł życie od śpiewów tryumfalnych