Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 574.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kości dziada! kości matki! — zawołała dziewczyna — i to miejsce....
— Dziecko — przerwała Aza — matki duch pójdzie za tobą, a miejsce wszędzie twoje, gdziekolwiek usiądziesz.
— A chata ręką ojca zbudowana?
— Już i tak się wali na głowę twoję; nam wielki ojciec chatę wieczną zbudował. W drogę! w drogę! dziś jeszcze w nocy idziemy, i ty z nami! Jutro nasz obóz rozłożym o mil kilka i wszystko się za pomni.
— O! nigdy! nigdy! — zawołała dziewczyna.
Aza uśmiechnęła się.
— Mówimy nigdy, a jutro, dziecko moje! jutro! serce twardnieje jak kamień: śladu kto na nim siedział nie będzie.
I z dziką energią uderzyła się w pierś zeschłą.
— Nasz obóz w rudeńskim lesie: masz cały dzień na sprzedaż twoich rupieci, o świcie ruszymy; ale nie mów nikomu! Ja sama przyjdę po ciebie!
Tych słów domówiwszy Aza, rzucając je jak nasienie, które wyrosnąć miało powoli, wysunęła się z chaty, samą zostawując sierotę!
Marysia widziała już konieczność ucieczki i uwie-