Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Dni kilka upłynęło od obiadu u pani Lizy, którą brat zaczynał w najmniejszych jéj ruchach i słowach śledzić z podejrzliwym niepokojem i obawą, tak stan jéj zdrowia, ducha i humoru wydawał mu się nadzwyczajnym. Przypisywał on to wpływowi klimatu i, chociaż pobyt w Rzymie był dla niego dosyć ponętnym, gotów już poświęcić siebie, jechałby był z nią gdziekolwiekbądź, byle ją widziéć uspokojoną. Szło mu wielce o tę biédną siostrę, do któréj był przywiązany, a pragnął jéj życie osłodzić, po tylu doznanych goryczach.
Dawniéj poważna, smutna i chłodna, wpadła teraz w jakiś stan nerwowy, w którym jéj nigdy dawniéj nie widywał. Jawném było, że nie wiedziała co począć z sobą. Zrywała się wyjeżdżać gdzieś, a nazajutrz znowu chciała tu dłużéj pozostać. Wciągu dnia jednego zmieniała kilkakroć usposobienia; mówiła że jéj tu dobrze, potém żewyżyć nie może. Naprzemian bywała to nie-