Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chore dusze tom II 033.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mniki. Z tych późniéj przyszłość czyta i sądzi o wszystkiém. W nich znajdowało się jedyne życie, w nich biją pulsa, które dawno tętnić przestały!
— Nie powinniście się panowie uskarżać na losy swoje — wtrącił sarkastycznie br. Filip. — Możecie wiele za życia przecierpiéć, ale zato po śmierci.... apoteoza!
— Skarżyć się mogliby ci, co do téj kategoryi należą — wtrącił Wiktor, wskazując na poetę — ale nie powinni. Raz że skargi na nic się nie zdały i upokarzają tego, co się z niemi odzywa, powtóre, że już za życia twórczość duchowa nagradza się rozkoszą, o któréj pojęcia nie mają ci, co jéj nie doznali. Boleść zaś, upokorzenie, cierpienie są bodźcami potężnemi do nadzwyczajnego podniesienia ducha, którego może bez nich osiągnąćby niepodobna.
Hrabia August zdala potwierdził ten aforyzm, Filip się uśmiéchnął.
— Na żadnym narodzie nie sprawdza się tak dobitnie to twierdzenie, jak na naszym — dodał Wiktor. — Boleści winniśmy rzewną elegią pieśni Szopena, poezyą Adama, natchnienie Juliusza, arcydzieła Zygmunta, może wszystkich naszych kunsztmistrzów, artystów, wszystkie sławy i wielkości nasze współczesne. Kwiaty-to są, które tylko krwią i łzami podléwane, mogły z taką potęgą formy, z takim blaskiem barw się rozwinąć.