Nic też nad ten agitujący się sąd na podskarbiego nie wzbudziło więcej poezji satyrycznych (począwszy od supliki księdza Spirydjona plenipotencjarjusza delikwentów warszawskich do marszałka nadwornego litewskiego Potockiego) i nic nie zaszkodziło mocniej partji hetmana i księżnej jego siostry. Wołano głośno o sąd na hetmana, a prośba do księżnej w czasie sejmu, zjadliwością nie da się z niczem porównać. W tym rzędzie politycznych pamfletów, policzyć można ciekawe także rozmowy umarłych: Sołtyka, Garnysza, Dekerta....
Smutny był los uwięzionego podskarbiego, przy którym z tych co wprzód jedli z nim i pili, żyjąc jego szczodrotą lub namiętnościami, żywa teraz nie pozostała dusza — rodzina tylko i to wahając się, niechętnie, bo imie jej w błoto wciągnął i jeden anima damnata, wierny sługa księcia Adama, kapitan Kukumus. Reszta, począwszy od tego co pisał mu, ma pan rozum, cofnęła się i odstąpiła, przechodząc do sądu lub uchylając się na bok, a pałac Potkańskich pozostał pustką, którą ledwie niekiedy wieczorem ktoś nawiedził, okupując milczenie grzecznością.... Jest podobieństwem, że to milczenie podskarbiego tak było potrzebnem, a zdawało się niepodobnem, iż mu ucieczkę dwukrotną nie sama rodzina dla czci swojej ułatwiała, ale i ci co się sądu dla skandalu obawiali. Truchlał nie jeden wysoko siedzący, gdy przyszło traktować z więźniem, żeby nie przypozywał tych co z nim razem trzymali i błądzili. Można sobie wystawić jak skóra drżała na sędziach, co chwila obawiających się, by im nie przyszło ze swych krzeseł przejść na ławę obwinionego. Ale tu ten hulaka, rozpustnik, człowiek co się zwalał zarówno w życiu prywatnem i publicznem, więcej miał litości i charakteru,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 060.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.