Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

chcą go mieć rycerzem i wodzem. Obawia się ich, odstręczony jest i nieufny. Zresztą i on tu także...
Dodała wskazując na kaletkę.
— Nie dają mu dosyć... ja go żywię, ja mu pieniędzy daję na fantazye, a potrzebuje wiele, bo charakter ma szlachetny i upodobania pańskie. Od króla wraca zawsze namarszczony i smutny, przychodzi skarżyć się do mnie... wie, że staram się życie mu osłodzić. Każdy krok jego mi wiadomy, Opaliński o wszystkiem donosi... między sługami mam moich, staram się go otoczyć takiemi, którzy popsuć nie mogą.
Godzina była spóźniona, Gamrat posępny i nierozmowny wstał nakoniec znużony i całując podaną rękę królowej wyszedł, aby powrócić do siebie.
Troskliwy o niego Sobocki czekał w przedsionku.
Zwolna światła pogasły na zamku, ucichł ruch i straże tylko zwolna przechadzające się słychać było w mroku przy bramach i murach.
W tej tylko części zamku, którą zajmowała królowa, od czasu do czasu dawały się widzieć przemykające światełka, naprzemian ukazujące się w różnych oknach, niknące nagle i wracające po chwili, jakby tu życie nie ustawało.
Niespokojna, niezmordowanie czynna, podejrzliwa, zawsze coś mająca do spełnienia, co się tajemniczo i w ciemnościach dokonywać musiało,