zdawała się nie usypiać nigdy, tak jak jej służba spoczynku nigdy nie miała. Wstawano tam, gdy wszyscy się spać kładli, zasypiano na chwilę gdy inni wstawali, a gorączkowe krzątanie się i niepokój, wszędzie otaczały Bonę.
Oprócz znanych ludzi co ją otaczali i któremi się posługiwała, nie było dnia, ażeby tu nowi, obcy przybywający z różnych stron świata się nie zjawiali. Włosi ze wszystkich prawie państewek i miast, Niemcy, cudzoziemcy z zachodu, a teraz też Turcy i Grecy, z któremi Bona ukrywać się musiała, prowadząc politykę na swą rękę dla Izabelli w Węgrzech.
Pod różnemi pozorami, jako kupcy, jak mnichy zbierający jałmużnę na klasztory wschodu, zjawiali się tu wysłańcy z Konstantynopola, szpiegi i ludzie z listami.
Z mnogich majętności, które królowa trzymała w różnych częściach Polski, z jej księstw włoskich, ze wszech krajów świata krzyżowali się tu jej posługacze i pomocnicy.
Najpilniejszy nadzór nie mógł odkryć tych wszystkich nici tajemnych, jakiemi ona oplątywała starego króla, oszukiwała najbaczniejszych stróżów, częstokroć w niwecz obracała wszystkie zabiegi przeciwników swoich.
Skąpa i chciwa, tam gdzie było potrzeba szafowała pieniądzmi i rachowała nadewszystko na nie, rzadko się myląc w rachubie.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.