zabawy, której tak namiętnie oddawał się Jagiełło, Kaźmierz, nawet stary Zygmunt — August nie czuł pociągu żadnego.
Pięknej i pańskiej postawy, oblicza poważnego i zawczesną jakąś tęsknotą łagodną obleczonego, miał w sobie wdzięk arystokratyczny krwi starej panów. Jagiellońska dobroć łączyła się w nim ze Sforzów umysłową bystrością. Władzami ducha przechodził pewnie wszystkich swych poprzedników, lecz energii ich, siły, uporu mu brakło.
Matka zawczasu starała się go zmiękczyć, obezwładnieć, aby nim rządzić — powiodło się to jej w zupełności...
Były to zresztą ostatki może lat najszczęśliwszych życia Zygmunta Augusta, w których nic na nim nie ciężyło. Nie miał żadnych obowiązków... a matka starała się, aby wszelkie jego pragnienia młodzieńcze zaspokojone zostały...
Przysposabiał się do życia, nie przeczuwając w niem żadnej walki, lecz samo tylko rozszerzenie pragnień i swobodę używania...
Mógł marzyć, bawić się, słuchać lutnistów, uczyć się pieśni, wpatrywać we wdzięczne twarzyczki, które mu się wyprzedzając uśmiechały... dobierać przyjaciół, jeżeli oni Bonie nie zdawali się niebezpiecznymi, fantazyom chwilowym dogadzać... królowa pierwsza zawsze o nich wiedziała, aby z jej pomocą mogło się spełnić czego
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.