Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

pożądał. Życie upływało jakby w jakimś półśnie rozkosznym. Trosk dotąd tak jak nie znał. O przyszłej swej żonie słyszał oddawna, pisywali do siebie, miała być piękną, lecz małżeństwo w początku zdawało się tak dalekiem, a do miłostek sposobność tak blizką.
Bona przez szpary patrzyła na zawiązywane i rozwiązujące się stosunki z pannami swojego dworu. Zawsze w porę znajdował się ktoś, co pomógł do uniknienia skandalu, do zapewnienia milczenia. Z kolei piękna Dżemma była kochanką młodego króla, najpiękniejsza z dziewcząt, to mało, najwykształceńsza z nich: umysłem, dowcipem, talentami przechodząca o wiele swe współtowarzyszki.
Królowa od dziecka widząc w niej nadzwyczajne zdolności, zajmowała się nią szczególnie. Miała mistrzów, nauczycielki, wychowywała się tak starannie, może świetniej niż królewne. Z tamtemi obchodzono się dosyć surowo, ta była pieszczoną.
Królowa, która umiała zużytkować wszystko, rachowała na nią jako na potężne narzędzie, które zawsze użytecznem być mogło... Nie miała może na myśli syna w początku, potem miłostki z piękną Dżemmą przyszły jej w porę i na rękę.
Despotycznej zdawać się mogło, że potrafi gdy zechce pokierować niemi, zawiązać gdy bę-