wego, rozmiłowanego, majętnego Dudycza, który był i dostatecznie ślepy i jak należy zakochany.
Dżemma patrzyła teraz na niego z pogardą, ale wszystko to zmienić się musiało, gdy stara królowa rozkazała.
Dosyć zawsze pieszczona Dżemma, teraz gdy miała serce syna odciągnąć od młodziuchnej królowej przyszłej, i została na to przeznaczoną, z nadzwyczajną troskliwością pielęgnowaną była przez królowę.
Wbijało ją to w pychę i utwierdzało w tem przekonaniu, że wielkie i świetne losy czekały na nią w przyszłości.
Nic nie uchodziło oka Bony, która szpiegów swych miała wszędzie, wiedziała więc o każdym kroku syna, o każdem słowie Dżemmy. Dudycz miał być ze dworu starego króla przesadzony do młodego pana, aby i on donosił o nim. To rozporządzenie nim było dosyć niezręczne, lecz Bona nie rozumiała, aby się jej kto mógł sprzeciwić... zresztą Dżemma po królewiczu była dla Dudycza jeszcze aż nadto wielkim skarbem.
Mieszkanie młodego króla łączyło się zblizka korytarzami z izbami krolowej[1] i jej fraucymeru. Przejście do Dżemmy było łatwe i nie narażało na spotkanie z nikim obcym.
Zygmunt August żył tu, zawsze w oczekiwaniu jakiejś zmiany, bo mu wysłanie na Litwę
- ↑ Błąd w druku; powinno być – królowej.