Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

matką, czytał, przeglądał swe kamienie i medale, przyjmował tych, których królowa dla towarzystwa jego dobierała. Wszyscy oni tem się odznaczali, że nigdy o państwowych sprawach, o polityce nie mówili z Augustem. Mało się też nią zajmował, lub przynajmniej nie dawał znać po sobie, że go to pociągało. Ale wzrok miał bystry, a szkołę milczenia przeszedł w dzieciństwie i umiał nosić w sobie największe brzemiona, nie zdradzając ich ciężaru.
Tego dnia królowa zastała go nad księgą, którą szybko złożywszy i zasunąwszy między inne, na stole nagromadzone, wyszedł na jej spotkanie.
Bony czułość dla niego zawsze się namiętnie objawiała, jakby jego miała jednego. Dla córek, oprócz Izabelli, była surową i nieprzystępną, dla Augusta wylaną.
Oczyma, wszedłszy, przebiegła pokój, aby z najmniejszej jakiejś oznaki poznać usposobienie syna... Znalazła go smutnym, więc zapragnęła być wesołą... usiłowała wyciągnąć na słowo jakieś, lecz nic się dowiedzieć nie mogła. Poleciła mu na dworzanina Dudycza, chwaląc go jako posłusznego sługę — August przyjął to obojętnie. W chwilę potem, poszeptawszy jeszcze, biegła napowrót do swoich pokojów.
Zaledwie wyszła, czując się już swobodnym, August poprawił na sobie włoski strój czarny,