Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

najniegodziwszemi. Miał czy nie słuszność, kto mu się opierał, zwyciężyć musiał, bodaj to niewiem co kosztować miało.
Dla rozgłosu, dla sławy, dla potęgi, tak samo ponosił ofiary czyniąc dobrze, pomagając ludziom, zakładając klasztory, wyposażając duchownych.
Lecz z drugiej strony, po nadaniach dla kościołów i zakonów, nazajutrz przez chciwość, bo był żądny grosza zawsze, zabierał dziesięciny, zajeżdżał pola, grabił majątki duchownych.
Pieniądze jednego dnia rozrzucał z marnotrawnością niezmierną, nazajutrz rabował najcyniczniej.
Czysta, wspaniała, bohaterska postać spokojnego hetmana Tarnowskiego, górująca po nad innemi tego czasu, ten ideał wodza i obywatela, był dla niego solą w oku.
Obok Tarnowskiego postawiony, w istocie musiał się wydawać Kmita przy całej swej potędze magnata, jakim został po śmierci brata, warchołem tylko i awanturnikiem.
Gdyby nawet zmienił obyczaj później i nabrał potrzebnego umiarkowania, wspomnienie wybryków młodszych lat ciężyłoby na nim i prześladowało go. Ale ani temperament wiekiem nieposkromiony, ani nałogi nabyte, ani naostatek ludzie, któremi się otaczał, nie dozwalali mu się odmienić.
W Przemyskiem drżało cokolwiek z nim są-