Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jakże.
— Napiłeś?
— Dziękuję.
— Połóżże się spać, bo więcej do roboty nie masz nic.
Nierychło bardzo Dudycz wpadł dopiero na myśl, że może miłość jego dla pięknej Włoszki, wygnania tego mogła być przyczyną.
— Ochmistrzyni mnie zdradziła! — mówił sobie.
We dwa tygodnie dopiero ruszył się Kmita nazad do Wiśnicza, a z jego dworem i ów niewolnik, o którego odprawieniu do Krakowa mowy nawet nie było.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO.