Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

August się zasępił — rozmowa przerwała.
Postrzegła wreście Włoszka, iż zły humor, który dziwaczne jej żądanie wywołało, potrzeba było rozpędzić... Siadła na podnóżku przy królu, położyła główkę na jego kolanach, i oczyma szukała jego wejrzenia.
Zaczęli szeptać po cichu.
Zapukano do drzwi zlekka. Zerwała się Włoszka gniewna. Od komnat wewnętrznych przychodziła Bianka, niosąc na srebrnej misie łakocie, wodę i wino.
Podawano je zwykle w tej godzinie.
Bianka zmierzyła wzrokiem oboje, uśmiechnęła się do Dżemmy i szepnęła jej na pociechę, że sama królowa przysłała owoce i cukry.
Lecz dzień to był, w którym się krzyżowało wszystko i Bianka jeszcze nie wyszła z pokoju, gdy do drugich drzwi zapukano, a z samego uderzenia w nie domyślił się August, że ktoś przychodził do niego. Wyjrzał przez drzwi. Stał za niemi Opaliński.
— Stary król was wezwać kazał — odezwał się zcicha.
Godzina niezwyczajna była — ale teraz tyle drobnych spraw nieustannie się nastręczało, że niczemu się dziwić nie było można. W istocie Zygmunt korzystał z tego, iż mu doniesiono, że Bona była z Gamratem na radzie, chciał ze synem rozmówić się sam na sam.