tem większą, iż gwałtem tajoną, przysposabiała się Włoszka.
Dwór przyszły królowej młodej i króla, do którego wyboru Bona się mięszać nie chciała, przez samego króla został wyznaczony.
Dżemma, która postanowiła się wcisnąć do orszaku młodej pani, z zaciętością starała się przyprowadzić do skutku myśl dziwaczną, ale spotykała nieprzełamane do tego zawody.
August nie mógł się wstawić za nią, Opaliński się nie ważył. Ochmistrzynie obie lękały się o tem napomknąć Bonie, rozdrażnionej i nadąsanej, nielubiącej najmniejszej wzmianki o Elżbiecie i tem co się jej tyczyło.
Dżemma rzucała się próżno na wszystkie strony, i w końcu musiała, padłszy do nóg Bonie, sama się ważyć na to, aby ją prosić o zalecenie młodej królowej do jej orszaku.
Gniewem naprzód wybuchnęła pani, i nierychło się uspokoiła, dając przebłagać. Dżemma mogła jej być pomocną, lecz razem niebezpieczną.
Niechcąc mówić nawet o tem dłużej, odprawiła ją rozpłakaną z niczem.
Ostatnia wiadomość zapowiadała przybycie Elżbiety, po rozstaniu się z matką w Korneuburgu, do Ołomuńca.
Tu na nią posłowie polscy czekali. Panie, orszak przygotowany spotkać miał w Oświęcimiu. Seweryn Boner, w pięknym swym dworze
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/057
Ta strona została uwierzytelniona.