Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

Rankiem więc, gdy na zamku wyciągano pozłociste aksamitem purpurowym i suknem szkarłatnem wybijane kolebki, gdy ubierano konie, ściągano ludzi, gdy orszaki księcia Albrechta i księcia Cieszyńskiego ściągały z miasta dla towarzyszenia młodemu królowi, który naprzeciwko narzeczonej miał wyjechać, Dudycz okupiwszy swobodę, w komórce się z pomocą chłopca przystrajał najdziwaczniej. Wiemy że stroić się lubił, ale dnia tego, gdy wszyscy się zmagali na najwspanialsze ubiory, niełatwo było Petrkowi tak się wyelegantować, aby na siebie oczy mógł ściągnąć.
Skutkiem nadzwyczajnego wysiłku na najosobliwszy strój włoski, uczynił się jeszcze śmieszniejszym niż kiedy. Nie patrzał bowiem na to, jak się pojedyncze stroju części zgadzać będą z sobą, ale dobywał co miał najwytworniejszego. Zawiesił aż dwa łańcuchy na szyi, do beretu przypiął pióro najkosztowniejsze, a suknię i płaszczyk, choć się kłóciły z sobą wziął najdroższe. Pstro wyglądał jak papuga starej królowej, a twarz znużona jeszcze się dnia tego wydawała starszą niż zwykle.
Dżemma tymczasem ubrała się naumyślnie cała czarno, i w tej żałobie cudnie jej było.
Ponieważ z zamku na Rynek wkrótce, dla natłoku i nieustannie przybywających i odpływających wozów i ludzi, przecisnąć się mogło