Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

ich w pomoc wzięto, nie zdołaliby utorować drogi.
Kobiety więc czekać musiały, aż tłumy się cokolwiek rozrzedzą. Tymczasem powozy szły jedne za drugiemi, bo teraz kolej na nie przyszła.
Za królową naprzód w takiejże pozłocistej kolebce z aksamitem czerwonym, sześć koni pod dekami aksamitnemi, jechały Krystyna z Szydłowieckich księżna Oleśnicka i siostra jej żona hetmana, które na spotkanie młodej pani wysłane były.
Dwie siostry niechcąc z sobą się ubiegać o wspaniałość, wozy i woźniki miały zupełnie podobne. Za kolebkami ich w kolebkach mało co skromniejszych, siedziały panie i panny fraucymeru młodej pani, Niemki po większej części, dwór niewieści hetmanowej i księżnej.
Co dalej szło, to już do orszaku uroczystego nie należało i na to ciekawy tłum, który się począł rozpływać, nie zwracał uwagi.
Wszyscy teraz pragnęli się dostać na zamek, aby tam być świadkami przyjęcia młodej pani, ale podworce były przepełnione, kościół do którego naprzód wstąpić miała przybyła pani, nie mógł zmieścić tylko wybranych; próżno więc gawiedź miejska zatoczywszy się jakby falą, u wrót zamkowych strzymana, postawszy nazad ku miastu powrócić musiała.
Włoszka niecierpliwiła się dawno, usiłując