Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

jak na Wawelu miał swoich Zygmunt, miała i Bona.
Oprócz tego dalej od pola walki tłum stał neutralny, sądzący bez uprzedzenia. Tu w ogóle też wszyscy brali w obronę króla, Elżbietę, a sarkali głośno na Bonę, na Włochów i Gamrata.
Wyraz ten publicznego sądu, dochodząc do Bony, raził ją. Obóz więc królowej nie mógł pokryć tego, że się mu nie po myśli działo.
Arcybiskup Gamrat przypisywał niepowodzenie temu, iż królowa stara zbyt jawnie okazała swą niechęć i wypowiedziała wojnę, gdy do niej słusznych przyczyn nie miała, żadnej wymówki.
Pomiędzy królową a jej doradzcą powstały spory — w obozie Bony wszyscy czynili sobie i drugim wyrzuty.
Włoszka w końcu wyłajawszy Opalińskiego, spojrzawszy groźnie na Gamrata, krótko, nie tłómacząc się zapowiedziała, że to wszystko naprawi sama, że niczyjego rozumu nie potrzebuje.
Oczekiwano więc ciekawie tej naprawy.
Z królem nie wznowiły się kłótnie. Parę razy tylko Bona z przekąsem się wyraziła o posagu synowej, którego ani grosza nie spłacono, a trzecią część jego dopiero obiecywano na przyszłe Boże Narodzenie
Zygmunt w parę dni potem zdziwił się mocno, gdy Bona mu zrana zapowiedziała, że chce gości,