słodko w jego ustach brzmi mowa nasza. On i stary król wcale dobrze mówią po niemiecku, ale Bona języka tego nie rozumie i boi się go, więc przy niej odzywać się boją. Gotowa posądzić, że coś się przeciwko niej knuje, tak jak ona ciągle coś przeciw mnie snuje i wymyśla.
A w kilka dni potem, rzucając się na szyję piastunce zwiastowała jej Elżbieta, że August, gdy byli sami, pytał się jej o rodzeństwo, że mogła mu rozpowiedzieć o matce, o siostrach, o swem życiu, o tem co jej było upodobanem.
— Ale wtem Włoszka nadeszła — dodała — i rozmowa przerwać się musiała.
Na dwór swój, z wyjątkiem Opalińskiego, nie mogła się skarżyć młoda pani. Jeden on, sługa gorliwy Bony, pilno przestrzegał, aby była jak najbardziej odosobnioną.
Hölzelinowna spostrzegła, że i jej listy i te które Elżbieta do rodziców pisywała, wszystkie przechodziły przez ręce Opalińskiego, a zatem pewnie przesuwały się przed oczyma Bony i mogły albo ginąć lub zdradzać.
Potrzeba więc było znaleźć jakąś drogę, którąby zwierzenia się poufne, opis wierny tego co się tu działo, mogły dojść do rodziców i cesarza. Hölzelinowna we dworze nie wierzyła nikomu, ale pod pozorem pokupek dla siebie, wykradła się na miasto, starając znaleźć kogoś z kupców, któryby w Wiedniu i Pradze miał stosunki[1]
- ↑ Błąd w druku; brak kropki.