Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.

muel Maciejowski, który śmiech ma na ustach, za nim Gamrat... dworzanie do sali wnoszą podnóżki, kobierce, opony, gotują siedzenia, stoły... trybunał się układa.
Wpuszczono i mnie, obwinionego. Dworzanom i komornikom na ustęp iść kazano. Nadeszła Bona w całym majestacie, nakazując zająć miejsca Gamratowi, Maciejowskiemu, Zebrzydowskiemu, naostatek mnie i panu Bonerowi.
Można było sądzić, widząc ten poważny areopag, że się tu miała rozpocząć narada o najważniejszej sprawie państwo obchodzącej, o pokoju z Turcyą, o królestwo dla Izabelli na Węgrzech, o przymierze lub wojnę!
W istocie o serze zapomniałem, dziwując się tylko, że i mnie do tak ważnej narady wezwać raczono, gdy królowa poczęła:
— Śmiać się panowie będziecie, że tak dostojnych dygnitarzy, radę króla JMości, wezwać musiałam dla bardzo błahej sprawy, ale dla mnie ona niemałej wagi jest, tkwi w niej zaród wielkiego zła. Idzie tu o mnie, o potwarze, jakiemi mnie obrzucają; chcę, abyście byli wszyscy świadkami niewinności mojej.
Wskazała na mnie palcem.
— Oto ten, ten, co tu przysłany został dla zgody i pokoju, waśnie i swary między nami krzewi. Rzecz idzie o mizerny sera kawałek. Muszę wiedzieć, kto mnie przed Marsupinem oskar-