Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.

żył, kto mu mówił o tym serze. Proszę was, wymóżcie to na nim, aby zdrajcę mianował, ja muszę o nim wiedzieć. Nie zdołacie wy nic, udam się do królów obu, aby oni władzą swą zmusili go do zeznania, kto mu to doniósł?
Pierwszy tedy pośpieszył ze zwykłą swą żywością Gamrat, dowodząc: że potwarzom bezkarnym nie ma końca, że raz trzeba pomścić królowę i że Marsupin powinien imię winowajcy wyznać.
Zatem Opaliński, jakby na sejmie był, długą mowę zwrócił do mnie i nalegał usilnie.
Rozumie się, iż oblężony srodze nie zachwiałem się, bo o cześć moją chodziło; oparłem się całą siłą, biorąc winę na siebie, lecz na żaden sposób nie chcąc wydać człowieka, który mi zaufał. W końcu dodałem trochę szydersko, iż zaprawdę szkoda było takich dostojnych osób dla takiej fraszki.
Królowa wpadła w niezmierny gniew i krzyknęła do mnie.
— Co ty mi będziesz prawa przepisywać? pleciesz od rzeczy! Mów coś powinien, a nie powiesz kto ci to podszepnął, oskarżę cię, żeś sam zmyślił.
— N. Pani — odparłem — quod dixi, dixi; więcej odemnie się nikt nie dowie.
Królowa wstała z krzykiem i gniewem, wybiegła do przyległej komnaty pana Bonera za sobą wołając — i zgromadzenie się rozeszło.