Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/024

Ta strona została uwierzytelniona.

ale się z każdym dniem wzmaga. Zaprzeczyć temu nie można. Z przedmieścia wejdzie rychło na miasto, a ztąd na zamek. Królestwo gdzieś bezpieczniejszego schronienia szukać muszą. Bodaj to nie było nowym pozorem do rozłączenia młodego małżeństwa, pod pokrywką troskliwości o nie. Już słyszę Bona młodą królowę chce przy sobie zatrzymać, a Augusta albo na Litwę, lub na Mazowsze odprawić.
— Wyjadą więc z Krakowa? — zapytał Marsupin.
— Rzecz to jeszcze niepostanowiona — odparł Boner — ale wkrótce się rozstrzygnąć musi.
— Młody król! młody król — przerwał Marsupin — żeby się zaś dał tak powodować matce, jakby jeszcze dzieckiem był, woli nie miał... niepojęta rzecz! Mówcie co chcecie! ona i jej astrologowie, czarnoksiężnicy, doktorowie poją go i rozum mu odejmują, a kto wie jakich zażywają środków.
Trzebaż jeszcze na domiar wszystkiego, aby mór przyszedł, który nas może porozpędzać, dwór wygnać.
Włoch zamilkł, ręce we włosy swe gęste utopiwszy, jakby je sobie chciał powyrywać.
— Ja tu nie pomogę nic — dodał zamyślony Decyusz — odniosę tylko królowi com widział i słyszał.
— Nie, nie dosyć na tem — przerwał Mar-