Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

nienawiści dla młodej królowej, o obawie aby ona ze swą łagodnością, cierpliwością, wdziękiem serca syna jej nie wydarła.
Morowe powietrze dawało zręczność wysłania syna, pod pozorem bezpieczeństwa jego, na Litwę.
Dniem wprzódy mówiła o tem Zygmuntowi, który długo ani Litwy ani Mazowsza puścić mu nie chciał, namawiając aby Augusta dał do Wilna, bo go tam Litwini z upragnieniem oczekiwali.
Stary pan zgadzał się na wysłanie syna, lecz chciał aby, jak przystało, żona z nim jechała.
Oparła się temu Bona.
— We dwojgu tam pojechawszy, dworu, ludzi, pieniędzy we dwójnasób potrzebować będą, na to skarb nie starczy. Niech jedzie sam.
Nie było zgody, przerwała się rozmowa bez żadnego skutku.
Bona miała tysiące argumentów na to, ażeby syna osobno odprawić, a Elżbietę mieli starzy królestwo zabrać z sobą.
Zrana, nim Bona z nowemi naleganiami przyszła, król o tem mówił z Maciejowskim. Biskup głosował naturalnie za tem, ażeby małżeństwa nie rozdzielać.
Bona wcześniej niż zwykle wcisnęła się do małżonka, który czuł się więcej cierpiącym niż zwykle.
Pozostawiono ich samych z sobą.