Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.

nie potrafi nam tem oczu wykałać. Bądź spokojny, obmyślę, zrobię wszystko czego potrzeba do twojego szczęścia. Pamiętaj, że masz kochającą cię matkę, że nikt lepiej ci nie życzy i lepiej poradzić nie potrafi. Radź się mnie... mam stare doświadczenie, znam ludzi, wiem jak z niemi postępować potrzeba, czem ich ująć... Dla ciebie żyję.
I namiętnie pochwyciwszy go za szyję zaczęła ściskać.
Serce Augusta poruszyło się też temi dowodami macierzyńskiej miłości, całował ją po rękach i dziękował.
Bona zaczęła szeptać poufnie, przygotowując go do postępowania wedle jej wskazówek, chcąc zapobiedz, aby oddalenie się syna nie oderwało go od niej i nie wyzwoliło z pod tego wpływu, jaki dotąd na najmniejsze jego czynności wywierała.
Długo dosyć trwała ta narada poufna z matką, po której Bona z uśmieszkiem wskazała synowi drogę zwykłą przez swoje pokoje do mieszkania Dżemmy.
— Idź ją pociesz — rzekła — musi być biedna w rozpaczy, bo już we dworze o twoim wyjeździe wiedzą. Poverina!
Młody król w istocie pożegnawszy matkę, wprost udał się do Dżemmy.
Teraz, jak w początku rozmowy z Boną,