Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiego, bo przez nią nieprzyjaciele nasi dowiedzą się o tem, czego nie powinni być świadomi.
Ja potrzebuję mieć codzień gońca, koniecznie.
August przyrzekł być posłusznym.
Wprost od matki poszedł do pokojów żony.
Tu on był, niestety, bardzo rzadkim gościem, chociaż wielce pożądanym.
Nawet przy Hölzelinownie, której wierności był pewnym, nie mógł okazać żonie najmniejszego współczucia. Radość, jakąby ono obudziło, mogła zdradzić.
Jak zawsze tak i tym razem August wszedł żywym krokiem, a gdy mu piastunka drzwi otworzyła do pokoju w którym siedziała Elżbieta, na widok jego żywo powstająca od krosien, zbliżył się ku stołowi, o który stanęła oparta.
Rumieniec oblał dziecinną twarzyczkę młodej królowej; król mógł dostrzedz, gdy go pozdrawiała, drżenie i wzruszenie. Podniosła ku niemu oczy.
— W. K. Mość wyjeżdża? — spytała cicho.
August obejrzał się niespokojnie, chciał mówić i obawa wyrazy mu na ustach wstrzymywała... milczał dość długo.
— Tak — odparł nareście z jakiemś wahaniem, wzrokiem niespokojnym okazując, iż się lękał być zbyt otwartym — tak — powtórzył — muszę jechać na Litwę, sam.