Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

niedbywał on jej, nie chybił w niczem, ale też same dowody miłości, które dawniej starczyły, teraz jej zdawały się skąpemi.
Królowa też matka, w początkach tak troskliwa i pieszcząca Dżemmę, teraz ją powoli zaniedbywała nieco. W chwili odjazdu zdawało się Włoszce, iż powinna była starać się ją pocieszyć i upewnić o tem, iż wkrótce ją wyprawi za synem do Wilna.
Tymczasem dzień cały upłynął, Dżemma rozpływała się we łzach naprzemiany i wybuchała gniewem, a oprócz Bianki, nikt nie przyszedł jej pocieszyć, nikt nawet dowiedzieć się do niej.
Na zamku wszyscy byli zajęci przygotowaniami do podróży. Mówiono o wyjeździe do Nowego miasta Korczyna, królowa wyznaczyła już była kobiety, które jej towarzyszyć miały — Dżemma nie wiedziała jeszcze jaki ją los spotka.
Sama się królowej przypominać nie chciała, miłość Augusta wbijała ją w dumę; sądziła się potrzebną i godną tego, aby Bona pierwsza krok uczyniła ku niej.
Tymczasem Bianka, która się nią najwięcej zajmowała, po kilkakroć wybiegając na zwiady, powracając i przynosząc różne wiadomości — o tem co postanowiono o Dżemmie, albo się dowiedzieć nie mogła, lub jeśli wiedziała coś, powiedzieć jej nie chciała.
Opuszczenie to, zaniedbanie coraz mocniej,