Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja? za mąż? — zawołała z odrazą — ja stać się jemu niewierną? ja!
— A! — odparła Bona obojętnie — jak gdyby nie mógł znaleźć się człowiek, który cię poślubi i nic za to od ciebie wymagać nie będzie, pozostawi cię wolną.
— Ale jabym przysięgać musiała.
— Przysięgi tej natychmiast dotrzymywać nikt cię nie zmusi. Mąż się zgodzi być powolnym — szepnęła Bona.
Włoszka, której się to ni w głowie ani w sercu pomieścić nie mogło, rzucać się zaczęła dziwnie i niezrozumiałemi wyrazy urywanemi protestować.
Bona powstała z siedzenia.
— Pomyśl o tem — rzekła — to sposób jedyny, ja innego nie widzę.
Dodam tylko, że takiego powolnego męża wynajdę może dla ciebie. Musisz się przygotować wszakże, iż powabnym nie będzie, ani młodym, ale za to posłusznym.
Nie tłómacząc się więcej Bona powstała, popatrzyła na osłupioną Dżemmę i wyszła.
Zostawszy samą biedna Włoszka, długo się z miejsca nie poruszała. Myśli chodziły jej po głowie poplątane, dziwne, niezrozumiałe; dreszcz ją przejmował na samo przypuszczenie małżeństwa jakiegoś, związku, któryby moc nad nią dawał nienawistnemu człowiekowi obcemu.
Jeszcze w myślach tak zatopioną stała, gdy