Oprócz tego dwoje dziewcząt służących i stara Włoszka wyznaczona przez Bonę, miały towarzyszyć pani Dudyczowej.
Choć niemłody już, Petrek nie miał prawa siedzieć w kolebce z żoną, powinien był wraz z ludźmi jechać konno przy jejmościnej kolebce.
Nie koniec na tem; gdzie szły dwie kolebki, z których jedna musiała być aksamitem obitą i złoconemi mosiężnemi balasami przyozdobioną, druga suknem szkarłatnem — co najmniej dwa wozy pod skórami trzeba było mieć dla przyborów podróżnych, pod skrzynie i sepety jejmości, pod żywność dla ludzi i koni, pod zapaśną zbroję, pościele, wojłoki, kobierce, wezgłowia, poduszki, które każdy z sobą woził, kto wygody potrzebował. Dalej jeszcze przy czterech wozach i tylu woźnikach, ludzi też musiało być dla bezpieczeństwa i posługi najmniej kilku i to nieladajakich.
Gościńce leśne ku Litwie niewszędzie były bezpieczne, często po kilka i więcej mil piasczystą drogą wlec się było potrzeba nie znajdując ani gospody, ani wsi, ani szopy. Na wszelki przypadek i namiocik jeden, drugi, i żłoby a sochy do nich dla koni wieźć z sobą było potrzeba, a do kuchni miedź i naczynie, a dla pragnienia baryłek parę. Wszystko to, ze śmiejącą się Bianką, która awanturniczej podróży dosyć była rada, rozmówiwszy się i ponotowawszy Dudycz
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/075
Ta strona została uwierzytelniona.