ręczenia Elżbiecie, o coś takiego, coby go upoważniało dobijać się do drzwi zamkniętych.
Mówiono, iż królestwo po kilkodniowym spoczynku w Nowem mieście Korczynie, udać się mieli na Mazowsze i tam w lasach przebyć ten czas, dopókiby mór w Krakowie nie ustał. Spodziewano się, że za parę miesięcy, gdy upały ustaną, jesień i zima się zbliżą, powietrze zniknie. Włoch gotów był, jak tylko listy otrzyma, ruszyć za dworem i do Korczyna i na Mazowsze, chociaż pieniędzy mu już brakować zaczynało, zdrowie szwankowało, a pomocy od nikogo nie przyjmował, aby panu swemu ujmy przez to nie czynić.
Włoch krzyczał w niebogłosy przeciwko rozłączeniu młodej pary, dowodził, że siłą wstrzymano królowę Elżbietę, która i chciała i powinna była towarzyszyć mężowi do Wilna; bił w to, ażeby jej dozwolono natychmiast się z nim połączyć.
Dopomagali mu w tem i potakiwali biskup Maciejowski i podskarbi Boner, ale oni nie występowali pierwsi, jemu pozostawiając aby intonował i trąbił o tej krzywdzie i ucisku.
Z pewną pociechą dla siebie, Marsupin w pustym i coraz puściejszym Krakowie pozostawszy sam prawie, dowiedział się trzeciego dnia po odjeździe obojga królestwa z Elżbietą, że król Zygmunt Stary czy to skutkiem wzruszeń jakich
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.