Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.

wyrzuty i wymówki, których zataić nie mogę. Kazano mi nastać na to, aby W. K. Mość jako córka potężnego monarchy, synowica cesarza, rzuciła tę dziecinną nieśmiałość, to posłuszeństwo niewolnicze, które ją tu niewolnicą czyni.
Elżbieta wzrokiem go błagać się zdawając, milczała.
Marsupin mówił dalej, coraz się bardziej ożywiając.
— Królowa Bona korzysta z nieśmiałości waszej, rozkazuje dlatego, że słuchacie, ale nie będzie mogła nic uczynić, gdy objawicie otwarcie wolę waszą, a z pewnością król Zygmunt ją poprze.
Dlaczegoż byś W. K. Mość nie jechała za mężem, jeśli sobie życzysz tego?
Zawahała się nieco Elżbieta i rzekła nieśmiało.
— Dlatego, że nie wiem czy to jest życzeniem króla, pana mojego, a jemu się sprzeciwiać nie chcę.
Marsupin odparł żywo:
— Król August z pewnościąby tego nie miał za złe, i owszem. Co się tyczy starej królowej, ta się uzuchwala posłuszeństwem. Wiem o tem, że nawet sługi wasze, więcej Bony niż was słuchają.
Uśmiechnęła się królowa obojętnie.
— Cierpliwością i łagodnością — odezwała się — wiele też dokazać można — rzekła cicho.